Tukidydes, Wojna Peloponeska II.41; 37
ξυνελών τε λέγω τήν τε πᾶσαν πόλιν τῆς Ἑλλάδος παίδευσιν εἶναι καὶ καθ᾽ ἕκαστον δοκεῖν ἄν μοι τὸν αὐτὸν ἄνδρα παρ᾽ ἡμῶν ἐπὶ πλεῖστ᾽ ἂν εἴδη καὶ μετὰ χαρίτων μάλιστ᾽ ἂν εὐτραπέλως τὸ σῶμα αὔταρκες παρέχεσθαι. καὶ ὡς οὐ λόγων ἐν τῷ παρόντι κόμπος τάδε μᾶλλον ἢ ἔργων ἐστὶν ἀλήθεια, αὐτὴ ἡ δύναμις τῆς πόλεως, ἣν ἀπὸ τῶνδε τῶν τρόπων ἐκτησάμεθα, σημαίνει. (…) χρώμεθα γὰρ πολιτείᾳ οὐ ζηλούσῃ τοὺς τῶν πέλας νόμους, παράδειγμα δὲ μᾶλλον αὐτοὶ ὄντες τισὶν ἢ μιμούμενοι ἑτέρους. καὶ ὄνομα μὲν διὰ τὸ μὴ ἐς ὀλίγους ἀλλ᾽ ἐς πλείονας οἰκεῖν δημοκρατία κέκληται.
[ksynelṓn te légō tḗn te pā̂san pólin tē̂s Helládos paídeusin eînai kaì kath’ hékaston dokeîn án moi tòn autòn ándra par’ hēmō̂n epì pleîst’ àn eídē kaì metà kharítōn málist’ àn eutrapélōs tò sō̂ma aútarkes parékhesthai. kai hōs ou lógōn en tō̂i parónti kómpos táde mā̂llon ḕ érgōn estìn alḗtheia, autḕ hē dýnamis tē̂s póleōs, hḕn apò tō̂nde tō̂n trópōn ektēsámetha, sēmaínei. (…) khrṓmetha gàr politeíāi ou zdēloúsēi toùs tō̂n pélas nómous, parádeigma dè mā̂llon autoì óntes tisìn ḕ mimoúmenoi hetérous. kaì ónoma mèn dià tò mḕ es olígous all’ es pleíonas oikeîn dēmokratía kéklētai.]
Krótko mówiąc, twierdzę, że państwo nasze jako całość jest szkołą wychowania Hellady, i wydaje mi się, że u nas każda jednostka może z największą swobodą przystosować się do najrozmaitszych form życia i stać się przez to samodzielnym człowiekiem. A że nie są to okolicznościowe przechwałki, ale rzeczywista prawda, na to wskazuje potęga naszego państwa, którą zdobyliśmy dzięki tym cechom charakteru. (…) Nasz ustrój polityczny nie jest naśladownictwem obcych praw, a my sami raczej jesteśmy wzorem dla innych niż inni dla nas. Nazywa się ten ustrój demokracją, ponieważ opiera się na większości obywateli, a nie na mniejszości.
[tłum. Kazimierz Kumaniecki]
Fale migracji nie są niczym nowym. Ruchy ludności towarzyszą nam od antyku. Kryzys klimatyczny jedynie to wzmaga. Możemy skorzystać z doświadczeń z przeszłości. Beata Kowalska, socjolożka z Uniwersytetu Jagiellońskiego, mówi o błędach polityków i brakach w polskiej edukacji. A przecież tak bardzo szczycimy się „polską gościnnością.” Ale czy wiemy, co ona oznacza?
– Jesteśmy w przełomowym momencie – mówi prof. Beata Kowalska, socjolożka z Uniwersytetu Jagiellońskiego. – Fale migracyjne były do przewidzenia. Dobre teksty na temat potencjalnych zagrożeń związanych z tzw. wojnami klimatycznymi mogliśmy przeczytać dobre dwie dekady temu. Jeden z głównych raportów, który dokładnie przewidział moment, w którym jesteśmy, powstał ponad trzydzieści lat temu. W związku z tym to, co widzimy w tej chwili zupełnie nie dziwi. Wiemy również doskonale, że stawianie murów i zasieków niewiele daje, bo fale migracyjne mają to do siebie, że po prostu je opływają. Jeżeli popatrzymy na sytuację polityczną, demograficzną, na kwestie klimatu, nie ma wątpliwości, że mogliśmy się przygotować, bo te wyzwania były dobrze zdefiniowane – dodaje.
Jak to się stało, że nie zauważyliśmy, że szlaki migracyjne są faktem i że się zmieniają? Dlaczego przespaliśmy ten moment? Czy świadczy to źle o polskich uczonych? Czy powinni mówić głośniej to, co wiedzieli od lat? Czego nie dopełnili politycy?
Polska nie brała udziału w europejskiej dyskusji po tzw. kryzysie migracyjnym z 2015 roku. Nie uczestniczyła w programie relokacji, nie miała i nie ma pomysłu, jak przyjąć osoby, które bądź tu będą bądź już tu są. A nie są to żadne fale barbarzyńców, ale ludzie, którzy w krajach, z których przybywali i przybywają poddawani byli najcięższym próbom.
Kluczem jest gościnność, prawo mające w różnych kulturach swoje źródła w bardzo wczesnej starożytności. Gościnność jest błogosławieństwem, ale gościnność jest też nakazem. Dawne teksty uczą, że dzięki gościnności możemy zasłużyć nie tylko na szacunek ze strony ludzi, ale i bogów. Stoicy stawiali te same co my dzisiaj w kontekście migracji pytania: jestem obywatelem świata i co to dla mnie oznacza? Czego to ode mnie wymaga? Jak zdefiniować obcego, innego? Czerpiąc z tej tradycji mamy szansę lepiej zrozumieć naszą obecną sytuację.
Greckie słowo ksenos jest dwuznacznie, stanowi bowiem komponent zarówno w słowie filoksenia, czyli umiłowanie obcego, ale i – ksenofobia – lęk przed obcym. Oznaczało więc i tego, który jest mile widziany, i tego, na którego patrzymy z wrogością. W owej dwuznaczności zawarty jest ów odwieczny problem stosunku do tego, co inne, odmienne, obce. Stosunek pozytywny i negatywny to dwie strony tej samej monety.
Jak to możliwe, że w świecie zbudowanym na wartościach chrześcijańskich staliśmy się obojętni na cierpienie innych?
W Polsce brakuje edukacji o inności.
Po Holokauście, Rwandzie, nawet wojnie w Jugosławii, którą większość z nas pamięta – mówi Beata Kowalska – czujemy, że gdzieś się nie sprawdziliśmy. Coś nam umknęło. Gdybym jako socjolożka miała pokazać punkt, w którym się to zaczyna, to powiedziałabym tak: mamy demonizację i dehumanizację obcego i w pewnym momencie przestajemy widzieć człowieka. To jest prosty, precyzyjnie opisany proces. W pewnym momencie nie tylko nie widzimy tych dzieci z Mikołowa, ale też nie jesteśmy w stanie przyjąć wiadomości, że ci ludzie niosą ze sobą straszne historie.
Podcast z cyklu „Kto zabił Homera” został nagrany w bibliotece Instytutu Filologii Klasycznej Uniwersytetu Jagiellońskiego. Fragmenty dzieła „Wojna peloponeska” Tukidydesa czytał Marcel Nowakowski. W wyborze i przygotowaniu tekstów uczestniczył Julian Skowronek. Na zrekonstruowanych instrumentach antycznych, aulosie i kitarze grał Stefan Hagel z Austriackiego Instytutu Archeologicznego Austriackiej Akademii Nauk. Realizacja podcastu, Free Range Productions.